Im bliżej lata, tym więcej promieni słonecznych dociera do skóry i całego organizmu. Chętnie i często spontanicznie podejmujemy decyzję o wyjściu na lokalną plażę, wycieczce nad morze lub podróży do miejsc, w których temperatury sięgają nawet 40 stopni Celsjusza. Każdy kij ma dwa końce, a w piękne, gorące popołudnia łatwo jest zapomnieć, że słońce to nie tylko opalenizna i lepsze samopoczucie, ale też poparzenia i przyspieszenie procesów starzenia się skóry.
Jakie są plusy, jakie minusy promieni ultrafioletowych? I jak chronić się przed ich szkodliwością? Czy jeśli skóra dziecka jest delikatniejsza, to wymaga większej ochrony? Poznaj pozytywne oraz negatywne skutki kontaktu ze słońcem i weź odpowiedzialność za życie swoje i swoich dzieci.
Spis treści artykułu
Intensywny kontakt ze słońcem – korzyści
Wraz z przebywaniem na słońcu, w organizmie zostaje uwolniona witamina D – podskórna synteza to zresztą jej najważniejsze źródło. Korzystając ze słonecznych uroków lata, tak naprawdę nie trzeba już martwić się o stuprocentowe dostarczanie witaminy D z pożywienia czy suplementów.
Aż 90% dziennego zapotrzebowania pokryte jest właśnie przez dawkę słońca. A jakie właściwości niesie za sobą ta witamina? Wzmacnia kości, poprawia odporność, reguluje pracę układu nerwowego, podnosi samopoczucie, zmniejsza nadciśnienie i przyczynia się do lepszej przemiany materii. Co za tym idzie – korzystnie wpływa na procesy odchudzania.
Ale słońce uwalnia też serotoninę – hormon nazywamy inaczej „hormonem szczęścia”. Najczęściej uwalniamy go przy spożyciu słodyczy i innych słodkich pokarmów. Chociaż może się wydawać, że wzrost energii i lepszy nastrój zagwarantujemy sobie wyłącznie porcją czekolady, z powodzeniem da się to zastąpić wiosennym czy letnim spacerem. Poza tym ciepło słoneczne działa kojąco i relaksacyjnie – zwłaszcza po świeżo zakończonym sezonie zimowym.
Promieniowanie ultrafioletowe – jakie ma minusy?
Niestety wraz z promieniami słońca wiąże się ryzyko poparzeń, objawów alergicznych, występowania rumienia czy złuszczania się naskórka. Sympatycy młodego i atrakcyjnego wyglądu muszą zmierzyć się też z faktem, że słońce przyspiesza zmarszczki i wiotczenie skóry. Chociaż sezonowa opalenizna może zachwycać, po kilku latach zauważymy negatywne zmiany.
Najgorszą sytuacją są oczywiście nowotwory skóry. Jeśli na naszym ciele jest dużo znamion lub blizn i nie zadbamy o dobrą ochronę, ryzyko zachorowań wzrośnie. Z patologicznych sytuacji najcięższy jest czerniak złośliwy – nowotwór, którego główną przyczyną może być właśnie nadmierne promieniowanie UV. Czerniak rozwija się często na bazie wcześniejszych zmian skórnych – często minimalnych i bagatelizowanych.
Ubiór i dodatki to podstawowe elementy ochrony przed promieniami UV
Jak więc chronić ciało i narządy wewnętrzne przed szkodliwością promieni słonecznych? Przede wszystkim trzeba pamiętać o nakryciu głowy i okularach przeciwsłonecznych. Słomiane kapelusze, czapki z daszkiem i przewiewne chusty to przykładowe elementy chroniące głowę przed udarem.
Objawy mogą być nagłe i niepodziewane, dlatego wybierając się na plaże lub po prostu całodzienną aktywność na mieście, nakrycie głowy powinno być podstawowym dodatkiem. Podobnie jak parasol jesienią – na tej samej zasadzie unikniemy kłopotów ze zdrowiem. Do torebki lub plecaka chowamy okulary przeciwsłoneczne, wyciągane i zakładane w razie potrzeby- dzięki nim nie złapiemy np. zapalenia spojówek. W zależności od przebiegu choroby, objawy mogą być na tyle intensywne, że zupełnie utrudnią codzienne funkcjonowanie. Wydzielina ropna, świąd lub obrzęki to tylko niektóre z dolegliwości.
Zasłonięta głowa i oczy to już dobry krok w kierunku ochrony przed UV, ale warto też pamiętać o całym ciele – noszenie ubrań z lekkich, przewiewnych materiałów pozwoli skórze oddychać. Bawełna, wiskoza czy lyocell w słonecznych warunkach sprawdzą się doskonale. Im bardziej sztuczny materiał, tym większe ryzyko otarć i poparzeń.
Zdarza się, że bokserka czy obcisłe szorty kojarzone jako letnie ubrania, wyrządzają więcej szkody niż bawełniana sukienka maxi z długimi rękawami. Dobrą wskazówką jest też rezygnacja z czarnego koloru – dotyczy to zarówno ubrań, jak i nakrycia głowy. Czarne rzeczy pochłaniają promieniowanie słoneczne.
Kremy z filtrem – jak wybrać?
Nieważne czy szykujemy się na intensywne, wielogodzinne opalanie podczas leżenia na słońcu, czy planujemy zwiedzać miasto. Nałożenie na siebie kremu z filtrem chroni przez promieniowaniem UV.
Od 13 lat normy wprowadzone przez Unię Europejską wymagają określenia przez producentów kosmetyków współczynnika SPF (ang. Sun Protection Factor), czyli najmniejszą dawkę promieniowania przyczyniającą się do wywołania rumienia. Spotykamy więc kremy z filtrem 15, 20, ale i 50. Według badań krem oznaczony czynnikiem SPF 15 zablokuje 93% szkodliwych promieni, a SPF 50 aż 98%.
Jak wybrać najlepszy dla siebie produkt? Kluczem jest właśnie znajomość samego siebie – swojej karnacji i reakcji na słońce. Im jaśniejszy odcień skóry, tym większy filtr wybieramy. Nie bez znaczenia jest też ilość i czas aplikowanej konsystencji – 2mg/cm2 na co najmniej 20 minut przed wyjściem na słońce to optymalne wskazówki. Filtr musi się wchłonąć, a smarowanie powinno być powtórzone po 2-3 godzinach. W codziennym makijażu kobiet można skorzystać z dostępnych kremów BB lub CC, które pełnią rolę podkładu i jednocześnie chronią przed słońcem. Takie kosmetyki również mają oznaczenia SPF.
Kryj znamiona i skonsultuj się z dermatologiem
W kontakcie ze słońcem najważniejszy jest rozsądek i umiar. Im świadomiej podejdziemy do tematu, tym bardziej na tym skorzystamy. Wszelkie wątpliwości i kłopoty rozwiążemy na konsultacji dermatologicznej. Najwięcej pacjentów z dolegliwościami posłonecznymi pojawia się przy końcu lata, kiedy skóra zaczyna reagować i objawiać negatywne skutki promieniowania.
Zaczerwienienia nie znikają, a niewielkie znamię zaczyna zmieniać swój kształt. Jeśli chcemy być zapobiegliwi, do dermatologa warto umówić się wcześniej – zwłaszcza jeśli planujemy dłuższy wyjazd do bardzo ciepłych krajów.
Apteczka pogotowia – sprawdź czy masz to w środku
Apteczka ratunkowa powinna być w każdym domu. Wkładamy tam przeważnie bandaż, leki przeciwbólowe, wodę utlenioną i plastry na różnego rodzaju rany. Warto jednak pamiętać również o ochronie przeciwsłonecznej – spray lub pianka na poparzenia nie jest dodatkiem, ale tak samo ważnym i wartościowym produktem jak wszystkie wymienione wcześniej. Jest on oczywiście stosowany wtedy, gdy wcześniejsze środki ochrony zawiodły lub do opalania podeszliśmy nierozsądnie – np. bez użycia kremów z filtrem.
Poparzenia to skrajne sytuacje, ale wcześniej możemy doświadczyć uciążliwego pieczenia naskórka. W apteczce powinniśmy mieć więc balsam łagodzący, oparty na specjalnej formule likwidującej podrażnienie.
Edukacja w zakresie ochrony przez promieniowaniem ultrafioletowym musi być wdrażana przede wszystkim u dzieci – i to już od najmłodszych lat. Nie każdy rodzic czy np. opiekun kolonii jest w stanie upilnować większą grupę i sprawdzić czy wszyscy posmarowali się właściwymi kremami.
Układ termoregulacyjny u dzieci nie jest jeszcze w pełni wykształcony, więc zaniedbania w tym zakresie będą miały jeszcze poważniejsze skutki niż u osób dorosłych. Zakładanie czapki, okularów, picie dużej ilości wody mineralnej (pozbawionej cukru) i smarowanie się kremem o wartości SPF co najmniej 50, powinny wejść w nawyk. Dzieci warto uczyć też równowagi i zamiast godzinnego przebywania na słońcu, kierować do cienia i odpoczywania np. pod drzewem.
Chętnie doradzam, pisząc na wszelakie tematy – sport, hobby, wnętrza, praca, rozwój i turystyka. Staram się znaleźć porady na wszystkie problemy.
Submit your review | |
Kiedyś były filtry UV 90!! teraz już nie da się kupić